Corno napoletano
"Zobaczyć Neapol i umrzeć!"-powiedział Goethe i...na szczęście nie umarł. Jego słowa najczęściej są błędnie interpretowane jako zachwyt nad stolicą Kampanii. Niemiecki poeta miał zupełnie co innego na myśli. Neapol jest miastem portowym, do którego od wieków przybywało mnóstwo marynarzy, chcących poznać uroki miasta. Samo w sobie urokliwe aż tak bardzo nie jest. Skąd więc te słowa? Niestety wiążą się one z "chorobą neapolitańską", czyli kiłą, którą zarażali się często wędrowcy, tak więc Neapol był ostatnim widzianym przez nich miastem.
Podobno jego zalety odkrywa się z czasem. Moja przewodniczka mieszka tam od 20 lat - na samym początku nie mogła się do niczego przyzwyczaić. Miasto brudne i brzydkie, niebezpieczne, w sklepach kolejki...Zupełnie jak w Polsce :) Po jakimś czasie jednak zaczęła dostrzegać jego zalety, a dzisiaj nie myśli już nawet o powrocie.
Co warto zobaczyć? Na pewno średniowieczne zamki: Castel dell'Ovo i Castel Nuovo, liczne kościoły bardzo ciekawe pod względem architektonicznym, czy też pałace. Ciekawostką może być piękna zabytkowa galeria Umberto I z przepięknymi mozaikami, przedstawiającymi znaki Zodiaku (podobną znajdziemy w Mediolanie). Warto dodać, że niedaleko Neapolu drzemie sobie Wezuwiusz, znajdują się także Pompeje i arkadyjska wyspa Capri.
Jakie kulinarne smaki wiążą się z Neapolem? Oczywiście pizza. Wiem, że tutaj opinie będą podzielone, ale według mnie jest ona doskonała. Zupełnie inna niż np.: w Rzymie, nieco bowiem grubsza, jej smak jest jednak niepowtarzalny. Pizerri w trakcie wędrówki po mieście można znaleźć mnóstwo. Ja polecam L'Antica Pizzeria de Michele , Via Cesare Sersale 1 - istniejąca od 1870 roku, jeszcze bardziej rozsławiona przez film "Jedz, módl sie i kochaj". Zawsze w niej pełno ludzi, ale naprawdę warto tam zjeść. Cudowne w smaku ciasto, sos ze świeżych pomidorów i Mozarella Di Bufala, czyli mozarella z bawolego mleka. Do wyboru tylko dwa rodzaje: pizza Marinara i Margherita. Niebo w gębie. Inną, równie znakomitą pizzerią będzie Pizzeria Di Matteo , Via dei Tribunali 94, gdzie można zamówić jedzenie na wynos. Neapol ma także swoje popularne ciastko pochodzenia...polskiego. Jego historia wiąże się z pobytem króla Stanisława Leszczyńskiego w Lotaryngii. Władca bardzo się tam nudził. Czytał dużo książek związanych z filozofią i nauką, a na osłodę podawano mu kugelhupf, austriackie ciastko, zdaniem króla niedobre, bo strasznie suche. Pewnego dnia, po paru kieliszkach rumu, król przez przypadek wylał trunek na deser i to był historyczny strzał w dziesiątkę! Ciasto nazwano Ali Baba, od ulubionego bohatera Stanisława. Dalej przepis powędrował do Francji, by stamtąd trafić do Neapolu i przyjąć nazwę Babba. Znajdziemy wiele jego wersji - z limoncello, nadziewane kremem cytrynowym, czy klasyczne z rumem. Pychota!
No i jeszcze jedno - nie zapomnijcie o corno napoletano, czyli neapolitańskim rogu obfitości. To jeden z symboli miasta, przynoszący szczęście, a tego przecież nigdy za wiele! Nie możemy go kupić sobie sami - aby miał moc, ktoś musi nam go podarować. Będzie to zatem bardzo dobry prezent z podróży dla kogoś bliskiego. Uliczni sprzedawcy mają je nawet w pakietach 5 za 1 euro :)
W podróżach towarzyszy mi często syn - równie ciekawy świata jak ja :)
Neapol odwiedziliśmy dzięki biuru podróży Rainbow i wycieczce Włochy klasyczne dla wygodnych